To w istocie najważniejsze wydarzenie tego lata w naszym kraju. W czwartkowe przedpołudnie 22 sierpnia 2013 roku pracownicy Instytutu Pamięci Narodowej ujawniają kolejne dziewięć zidentyfikowanych nazwisk spośród bohaterów podziemia ekshumowanych na terenie kwatery Ł Cmentarza Wojskowego na Powązkach. W serwisach telewizyjnych i prasowych początkowo przewijają się dwa nazwiska przykuwające uwagę – Zygmunt Szendzielarz i Hieronim Dekutowski. Z czasem poznajemy tożsamość całej dziewiątki:
Władysław Borowiec ps. Żbik, żołnierz kampanii wrześniowej i Armii Krajowej, lat 32
Henryk Borowy-Borowski, ps. Trzmiel, porucznik, żołnierz września i Armii Krajowej, odznaczony Krzyżem Walecznych za walki o wyzwolenie Wilna, lat 38
Hieronim Dekutowski ps. Zapora, żołnierz września, uczestnik walk we Francji w 1940 roku, cichociemny, dowodzący blisko 300-osobowym zgrupowaniem na Lubelszczyźnie, skazany na siedmiokrotną karę śmierci, lat 31,
Zygfryd Kuliński ps. Albin, żołnierz ROAK i Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, lat 26
Józef Łukaszewicz ps. Walek, żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych, lat 20
Henryk Pawłowski ps. Henryk Orłowski, żołnierz Armii Krajowej, w latach 1946-47 kurier Rządu RP na Uchodźctwie, lat 24
Zygmunt Szendzielarz ps. Łupaszka, oficer Wojska Polskiego, odznaczony Krzyżem Virtuti Militari V klasy za walki we wrześniu 1939r w szeregach 4 pułku Wileńskiej Brygady Kawalerii, dowódca V Brygady Wileńskiej Armii Krajowej, lat 41
Wacław Walicki ps. 111, porucznik, oficer Komendy Okręgu Wileńskiego Armii Krajowej, lat 46
Ryszard Widelski ps. Irydion, żołnierz Armii Krajowej i IV Zarządu Głównego WiN, lat 36
Po przeszło roku poszukiwań dołączyli do swych kolegów zidentyfikowanych przez zespół dr hab. Krzysztofa Szwagrzyka. Stają w jednym szeregu z:
Tadeuszem Pelakiem ps. Junak, porucznikiem Armii Krajowej i Zrzeszenia WiN, lat 27
Bolesławem Budelewskim ps. Pług, żołnierzem Armii Krajowej i Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, lat 38
Stanisławem Abramowskim ps. Bury, żołnierzem Armii Krajowej, Zrzeszenia WiN oraz Narodowych Sił Zbrojnych, lat 26
Stanisławem Kasznicą ps. Maszkowski, porucznikiem Wojska Polskiego, podpułkownikiem i komendantem Narodowych Sił Zbrojnych, lat 40
Edmundem Bukowskim ps. Edmund, porucznikiem Armii Krajowej, kurierem dowódcy Okręgu Wileńskiego AK, lat 32
Stanisławem Łukasikiem ps. Ryś, żołnierzem września, dowódcą oddziałów AK i WIN na Lubelszczyźnie, który w sierpniu 1944 roku zbiegł z aresztu NKWD w Lublinie, odznaczonym Krzyżem Walecznych i Orderem Virtuti Militari, lat 31
Eugeniuszem Smolińskim ps. Kazimierz Staniszewski, chemikiem, kierownikiem wytwórni materiałów wybuchowych przy Komendzie Głównej Armii Krajowej, lat 44
Uderza wiek, w którym przyszło im zdawać najważniejszy z egzaminów. Gdy sobie to uświadomimy nie sposób się nie zadumać… Nad swoim wiekiem, dojrzałością, swoimi wyborami…
Egzamin, do którego podeszli przygotowani, z gruntownym przekonaniem, że jeśli jest taka potrzeba lepiej im zbieleć, miast lata całe płonić lica. Egzamin wielomiesięczny, okrutny, zakończony wyrokiem śmierci i egzekucją w więzieniu na Mokotowie. A potem ostatnia droga na wozie brudnym od węgla, bez sosnowej trumny, do bezimiennych naprędce kopanych dołów za murem cmentarza na Powązkach. Akt zgonu wręczony rodzinie i ból, którego nie sposób ukoić bez pożegnania nad mogiłą.
Czemu piszę o tym w tym miejscu, gdzie zwykłem się mierzyć z tematami bliskimi ekologii? Pewnie dlatego, że jak już wspomniałem, jeśli rozwiać mgłę codziennych medialnych doniesień to w istocie najważniejsza wiadomość tego lata. Najważniejsza z punktu widzenia naszej zbiorowej pamięci i tożsamości, bardzo powoli oczyszczanej z osadu przekłamań i przemilczeń.
Zaintrygowała mnie nadto informacja, że na powązkowską „Łączkę” kryjącą zwłoki bohaterów w latach pięćdziesiątych, gdy znajdowała się jeszcze za murami cmentarza, nawieziono grubą do półtora metra warstwę ziemi i gruzu. Na niej z czasem narosła kolejna warstwa maskująca niewygodą przeszłość – na miejscu tym ulokowano cmentarne wysypisko śmieci. Dopełniła się miara poniżenia. Oprawca, który jeszcze blisko sto lat wcześniej tracił w publicznych egzekucjach ich pradziadków, bohaterów styczniowej irredenty, dwa razy nie popełnił tego samego błędu. Pragmatycznie wyzbył się świadków przenosząc miejsce kaźni do więziennej piwnicy by potem trwale okaleczyć rodziny nie wydając ciała zamordowanych. To czytelne ostrzeżenie dla współczesnych i sposób gaszenia kultu wśród potomnych. Wedle sprawdzonych wzorów, jeśli wspomnieć Cmentarz Orląt we Lwowie, gdzie w latach sześćdziesiątych również urządzono wysypisko śmieci.
Próbowano kiedyś owe zjawisko tłumaczyć przeciwstawiając etos rycerski i związany z nim szacunek dla przeciwnika z atawistycznymi odruchami plemiennymi. Zda się nietrafnie, bo jeśli nawet spoglądając na opisy wojen plemiennych postrzegamy pewne zachowania jako barbarzyństwo, były on zakorzenione w niezrozumiałej dla nas obyczajowości i duchowości. Tu mamy do czynienia z przejawem szczególnego pragmatyzmu pomieszanego z cynizmem. Można więc spojrzeć przewrotnie na nasze codzienne zmagania z odpadami, jako na próbę wytrącenia z dłoni narzędzi, kolejnym pragmatykom. Tych, znając ironiczny uśmiech losu, światu on nie oszczędzi. Choćby dla tej jednej sprawy warto się trudzić.
Pozostaje nam nadto nadzieja, że dr hab. Krzysztof Szwagrzyk i jego ludzie, którzy mają honor pracować przy ekshumacjach, przywrócą rodzinom i Polsce kolejnych bohaterów. Może będą wśród nich rotmistrz Witold Pilecki czy generał Emil Fieldorf „Nil”? A może wśród zbielałych kości natrafią na czaszkę 38-latka z medalikiem Matki Boskiej Ostrobramskiej w zaciśniętych zębach. Podpułkownika Łukasza Cieplińskiego „Pługa”, który wyprowadzany na egzekucję przekazał współwięźniom by jego syn Andrzej po owym medaliku starał się rozpoznać jego mogiłę. Nie miał pan podpułkownik – bohater znad Bzury, komendant Okręgu Rzeszów Armii Krajowej i IV Komendy WiN – złudzeń co do tego jak pragmatycy obejdą się z jego doczesnymi szczątkami.