Niech brzuch szlag trafi, byle gospodarza zniszczyć. Wierny temu staropolskiemu z ducha powiedzeniu, nie jeden raz dałem się skusić by korzystać z dobrodziejstw wynalazku Georga Stephena. ów Amerykanin, o którym poza nazwiskiem nic pewnego nie udało mi się ustalić, sprezentował potomnym konstrukcję ogrodowego rusztu powszechnie używanego do grillowania. Sądzić należy, iż do dzi...
Zobacz szczegółyWarszawską ulice Karową, z dawien dawna kojarzyłem z rajdowym kryterium i rykiem samochodów. Gdzieś na dnie oka zagnieździł się kadr rodem ze „Sportowej Niedzieli” – auto z fantazją biorące ostry zakręt i lśniąca w świetle ulicznych latarni mokra nawierzchnia jezdni. Nazwę uliczki zwykłem sobie tłumaczyć maścią koni czy karcianym kolorem. I tkwił bym nadal w błogiej nie...
Zobacz szczegółyTocząc swoje szkolne boje z ortografią, każdy z nas zetknął się z gżegżółką. Co więcej zapewne nieświadomie miał z nią styczność również w naturze, bowiem owym zagadkowym wyrazem nasi przodkowie zwykli określać kukułkę. Kukułka, gżegżółka, zazula… Ot niewielki, jasnoszary wędrowny ptaszek, który pewnie nigdy nie zaprzątałby naszych myśli gdyby nie dwie szcz...
Zobacz szczegółyPaździernik na kompostowni. Czas przedziwnych żniw. Dziesiątki ton liści zwożonych codziennie z parków, trawników i zieleńców Lublina. Blisko dwumetrowe pryzmy w półtonach brązu, gdzieniegdzie przetykanego żółcią i czerwienią. Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się, gdzie winny kończyć swój żywot – znacie odpowiedź. Choć tak naprawdę, trudno t...
Zobacz szczegóły